W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

JesteÅ› w: Przepisy kulinarne / Gazetka / Witamy w Klubie Picia Wina, czyli „Dojedź caÅ‚o do domu!”

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj GazetkÄ™ do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


Witamy w Klubie Picia Wina, czyli „Dojedź caÅ‚o do domu!”

Rok szkolny zaczął się w tym roku wyjątkowo intensywnie i zupełnie nie mam na nic czasu. Sama myśl o dołożeniu sobie jeszcze jakichś kursów językowych wywoływała (i ciągle wywołuje) napady ziewania i dreszcze zgrozy. Z drugiej jednak strony mój niderlandzki nie jest taki znów wspaniały, żeby tak zupełnie zostawić go odłogiem.

Ale znów zapisywać siÄ™ do szkoÅ‚y? Na jakieÅ› kursy któregoÅ›tam stopnia?! Kilka godzin tygodniowo rozmów na zadany temat?! I może jeszcze jakiÅ› egzamin na koniec semestru?!

Na szczęście znalazÅ‚o siÄ™ mniej drastyczne rozwiÄ…zanie moich dylematów, a mianowicie Klub Picia Wina w wydaniu flamandzkim. Spotkania odbywajÄ… siÄ™ raz w miesiÄ…cu (bite trzy godziny w piÄ…tkowy wieczór), każda sesja obejmuje próbowanie mniej wiÄ™cej dziesiÄ™ciu win z jednego wybranego regionu, a do wina przewidziane sÄ… zakÄ…ski. Pierwsze spotkanie pod koniec wrzeÅ›nia, temat: niemieckie wina z okolic Freiburga. MiÅ‚o Å‚Ä…czyć przyjemne z pożytecznym, zdecydowaÅ‚am siÄ™ wiÄ™c od razu.
OczywiÅ›cie nie sÄ…dziÅ‚am ani przez chwilÄ™, że Klub Picia Wina to impreza mÅ‚odzieżowa. W koÅ„cu paÅ„stwo, którzy mnie werbowali, byli już dobrze po sześćdziesiÄ…tce. Mimo wszystko jednak zostaÅ‚am lekko zaskoczona. WchodzÄ™, proszÄ™ was, na salÄ™, rozglÄ…dam siÄ™ nerwowo i po chwili widzÄ™ jednego pana, starszego ode mnie o jakÄ…Å› dychÄ™. Drugi pan – skromna pięćdziesiÄ…tka na karku. Reszta zaÅ› towarzystwa – Å›rednia siedemdziesiÄ…t pięć najmarniej, liczÄ…c wraz ze mnÄ… i tymi dwoma mÅ‚odziakami. Teraz już wiem, dlaczego na parkingu staÅ‚y same mercedesy... Przy tym wszyscy doskonale siÄ™ znajÄ…, gdyż Klub Picia Wina dziaÅ‚a od lat w tym samym skÅ‚adzie i tylko co jakiÅ› czas odprowadza steranego biesiadowaniem uczestnika na miejsce ostatniego spoczynku.
No cóż – nie da siÄ™ ukryć, że wszyscy chcieli ze mnÄ… rozmawiać. Kochani, w życiu nie byÅ‚am tak rozrywana! A skÄ…d jesteÅ› (aa, kraj hydraulików, ha ha), a dlaczego mówisz po niderlandzku (patrz, a Walonowie to siÄ™ nie chcÄ… nauczyć), a skÄ…d do nas trafiÅ‚aÅ› (i przychodź, dziecko, częściej), itp. MiaÅ‚o to swoje dobre strony – w koÅ„cu o niderlandzkie konwersacje mi chodziÅ‚o, starsi panowie jednak, zwÅ‚aszcza w miarÄ™ upÅ‚ywania wieczoru zakrapianego wszak winem, przechodzili na dialekt brukselski oraz jego liczne odmiany, bÄ™dÄ…ce niestety poza moim lingwistycznym zasiÄ™giem.
Od wstÄ™pnych konwersacji przeszliÅ›my jednak do rzeczy – nalano wino numer 1, Sekt z czerwonych winogron i o takiejż barwie. Wino tradycyjnie fermentowaÅ‚o w butelkach i absolutnie nie nadawaÅ‚o siÄ™ do picia. Zero aromatu, póÅ‚wytrawne, przechodzÄ…ce w póÅ‚sÅ‚odkie – typowy uwalacz. To chyba nie byÅ‚a jednak dobra decyzja, pomyÅ›laÅ‚am w popÅ‚ochu, zwÅ‚aszcza, że chór staruszków z miasta Pruszków konsumowaÅ‚ bÄ…belki z zapaÅ‚em. PrzegryzÅ‚am chlebkiem i odczekaÅ‚am, aż nalejÄ… wino numer 2. Kochani! To byÅ‚o wino! BiaÅ‚e, ale z różowym  poblaskiem, robione z soku czerwonych winogron uprawianych w regionie Kaiserstuhl, wytrawne, pachnÄ…ce, znakomite. I podczas, gdy poprzednie wino wylaÅ‚am dyskretnie do kubeÅ‚ka, na to wÅ‚aÅ›nie przeznaczonego, to w tym przypadku tylko myÅ›l o koniecznoÅ›ci dojechania do domu powstrzymaÅ‚a mnie od dolewki.
Wino numer 3, biaÅ‚e, z winogron ze szczepu Weißburgunder, byÅ‚o dla mnie nazbyt sÅ‚odkie i nie warto byÅ‚o nad nim siÄ™ zatrzymywać, numer 4, choć podobny, byÅ‚ nieco lepszy – pojawiÅ‚y siÄ™ gÅ‚osy, że „wino dÅ‚użej zostaje na jÄ™zyku”, „Å‚atwiej je zapamiÄ™tać” – a ponadto przy nim na stole pojawiÅ‚y siÄ™ talerze z jedzeniem: tak typowe dla Belgii pomidory z solidnÄ… porcjÄ… szarych krewetek (o miÄ™snym, charakterystycznym smaku) i grube, soczyste filety wÄ™dzonego pstrÄ…ga. Wino numer 4, podparte takÄ… zakÄ…skÄ…, zaczęło prezentować siÄ™ caÅ‚kiem nieźle – i caÅ‚e szczęście, bo wino numer 5 byÅ‚o tak beznadziejne, że nawet najgorliwsi próbowacze rezygnowali z drugiego kieliszka (zawartość mojego od razu zostaÅ‚a przelana do kubeÅ‚ka).
Przy winie numer 6 zrobiÅ‚am natomiast prawdziwÄ… furorÄ™. Przykro to wyznać, ale zrobiÅ‚am jÄ… nie mÅ‚odoÅ›ciÄ…, nie urodÄ…, nawet nie wdziÄ™kiem czy dowcipem, lecz przepisem na królika z biaÅ‚ym winem i musztardÄ…. Królik, zwierzÄ™ w Belgii bardzo popularne kulinarnie, jadany jest tu raczej w sosach ciemnych, duszony w piwie lub czerwonym winie, czasem z wiÅ›niami lub suszonymi Å›liwkami. Mnie jednak bardziej odpowiada miÄ™so królicze w wersji jasnej, z dodatkiem biaÅ‚ego wina i dobrej musztardy. I wÅ‚aÅ›nie wino numer 6 – Spätlese 2004 z Burkheim - przemówiÅ‚o do mnie kuchennie. Wino (tym razem Grauburgunder) byÅ‚o znakomite – wytrawne, ale z maÅ‚Ä… domieszkÄ… sÅ‚odyczy, wÅ‚aÅ›ciwie nawet tylko myÅ›lÄ… o sÅ‚odyczy, z miÅ‚ym zapachem kwiatowo-zioÅ‚owym, o Å‚adnej sÅ‚omkowej barwie, a jednoczeÅ›nie nie na tyle szlachetne, by chcieć je pić wyÅ‚Ä…cznie dla smaku. I wÅ‚aÅ›nie wtedy przypomniaÅ‚ mi siÄ™ ten przepis: bierzemy królika (o wadze mniej wiÄ™cej póÅ‚tora kilo) i smarujemy musztardÄ…, najlepiej ostrÄ… i wytrawnÄ…, a czy gÅ‚adkÄ… (jak ta z Dijon), czy ziarnistÄ… (jak ta z Meaux) to już kwestia preferencji osobistych. Solimy i – pardon – pieprzymy, do Å›rodka królikowi wkÅ‚adamy pokaźnÄ… gaÅ‚Ä…zkÄ™ Å›wieżego tymianku i kÅ‚adziemy denata na żaroodpornym póÅ‚misku. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni, wkÅ‚adamy miÄ™so i pieczemy do miÄ™kkoÅ›ci (czyli jakÄ…Å› godzinÄ™), polewajÄ…c czÄ™sto biaÅ‚ym winem, a gdy pod zwierzÄ™ciem zbierze siÄ™ już sporo sosu – polewamy wÅ‚aÅ›nie nim. Gdy miÄ™so jest już miÄ™kkie, odstawiamy je na kilka minut, by doszÅ‚o do siebie (przykrywamy foliÄ… aluminiowÄ…, żeby nie wystygÅ‚o), a sos zlewamy do garnuszka. Stawiamy tenże na maÅ‚ym ogniu, dokÅ‚adamy jeszcze Å‚yżkÄ™ musztardy i 15 dkg gÄ™stej Å›mietany rozkrÄ™conej z dwoma surowymi żóÅ‚tkami. Podgrzewamy, caÅ‚y czas mieszajÄ…c, ale nie pozwalamy, by sos siÄ™ zagotowaÅ‚. Królika kroimy na kawaÅ‚ki, ukÅ‚adamy na póÅ‚misku i polewamy sosem.
To jest naprawdÄ™ bardzo smaczne, nawet bez dodatku wina (można podlewać rosoÅ‚kiem), tyle tylko, że ja wÅ‚aÅ›ciwie tego nie gotujÄ™, niestety. Piotrek odmawia jedzenia królików twierdzÄ…c, że czuje siÄ™, jakby jadÅ‚ jakiegoÅ› kumpla (skÄ…d on mógÅ‚by mieć takie znajomoÅ›ci, to ja już nie wiem), rozumiem, że to reminiscencje z filmu „Fatalne zauroczenie”... Dzieci zaÅ›, choć nie przejawiajÄ… takich sentymentów (mÅ‚odzież dzisiejsza taka niewrażliwa, myÅ›my byli inni), nie jadajÄ… musztardy. No cóż robić, sama caÅ‚ego królika nie zjem.
WracajÄ…c do Klubu Picia Wina – wino numer 7, biaÅ‚e wytrawne, o gÅ‚Ä™bokim smaku, pogÅ‚Ä™biÅ‚o moje tÄ™sknoty za królikiem (winem numer 6 można by miÄ™sko polewać, a tym kolejnym, jeszcze lepszym, popijać...), dobrze wiÄ™c siÄ™ staÅ‚o, że wraz z winem numer 8 (Spätburgunder, nie liczÄ…c Sekta, jedyne czerwone w tej sesji) na stole pojawiÅ‚y siÄ™ kolejne talerze, tym razem z pokaźnym wyborem wÄ™dlin (doskonaÅ‚y byÅ‚ przede wszystkim pasztet, a i boudin blanc zjadÅ‚am z przyjemnoÅ›ciÄ…).
Ostatnie dwa wina byÅ‚y niestety sÅ‚odkie. Starsze panie z wielkÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… raczyÅ‚y siÄ™ uperfumowanym Muscatem – dla mnie byÅ‚o to nie do przejÅ›cia. Na szczęście finaÅ‚owy Gewürztraminer, choć także pachnÄ…cy i sÅ‚odki, byÅ‚ na tyle Å‚agodny, że można go byÅ‚o potraktować jako deser na zakoÅ„czenie miÅ‚ego wieczoru.
Bo ten wieczór naprawdÄ™ byÅ‚ miÅ‚y. To nie jest, rzecz jasna, żaden kurs somelierski. Starsi paÅ„stwo nie dysponujÄ… wielkÄ… wiedzÄ… o winie, raczej lubiÄ… wychylić parÄ™ kieliszków w dobrym towarzystwie i pogadać trochÄ™ na ten temat. Z drugiej jednak strony caÅ‚a sesja przygotowana byÅ‚a starannie, wina podawane byÅ‚y we wÅ‚aÅ›ciwej temperaturze, a prowadzÄ…cy mieli wiele do powiedzenia na temat każdego z nich. Jedzenie byÅ‚o smaczne i pasujÄ…ce do odpowiednich win, ludzie mili i serdeczni (na miarÄ™ Flamandów) i dawno siÄ™ tak nie nagadaÅ‚am po niderlandzku – w dodatku na temat, na który nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Poza tym nigdy jeszcze nie próbowaÅ‚am dziesiÄ™ciu różnych win jednego wieczoru. PożegnaliÅ›my siÄ™ wiÄ™c serdecznie, umawiajÄ…c na październik (wina z okolic Mariboru) i wypowiadajÄ…c rytualne – jak siÄ™ okazaÅ‚o – zdanie: Tylko dojedź caÅ‚o do domu!



Podziel siÄ™ linkiem: