W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

JesteÅ› w: Przepisy kulinarne / Gazetka / Kiwi w Kaufungen (dla mojej niemieckiej ciotki Renate)

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj GazetkÄ™ do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


Kiwi w Kaufungen (dla mojej niemieckiej ciotki Renate)

Niemiecka pizza krojona była w kwadraty, a na każdym mieścił się idealnie okrągły plaster jaskraworóżowego salami. Czasem zamiast salami w kwadrat pizzy wpisywał się krążek ananasa z puszki, położony na szynce. Ach, jakież to było dobre!

 
            Część mojej rodziny mieszka w Niemczech – konkretnie w tytuÅ‚owym Kaufungen, miÅ‚ym miasteczku nieopodal Kassel (sÅ‚ynnego z powodu wielkiej wystawy Documenta), w Hesji. Janusz (wuj mojej Mamy, niewiele od niej starszy) wyemigrowaÅ‚ wiele lat temu, wiedziony tÄ™sknotÄ… za samochodem, ożeniÅ‚ siÄ™ z NiemkÄ… i jego dzieci nie mówiÄ… już po polsku. Przez lata mojego kryzysowego dzieciÅ„stwa niemiecka rodzina przysyÅ‚aÅ‚a nam paczki wyÅ‚adowane rozmaitymi dobrami iÅ›cie wówczas luksusowymi: prawdziwym ementalerem, szynkÄ… szwarcwaldzkÄ…, sardynkami w puszce, czekoladÄ… z orzechami, gumÄ… do żucia, dobrÄ… kawÄ… itp. Janusz nie żyje już od paru lat, ale z niemieckÄ… rodzinÄ… kontakt siÄ™ nie urwaÅ‚, choć – z koniecznoÅ›ci – straciÅ‚ nieco na intensywnoÅ›ci. A wspomnienia z wizyt w Kaufungen mam naprawdÄ™ znakomite i w dużej mierze o charakterze kulinarnym.
W 1983 roku czerwoni znieÅ›li stan wojenny, a rok później – po odstaniu w dÅ‚ugiej kolejce i wielu pytaniach – dali nam paszporty i wyruszyliÅ›my oglÄ…dać zgniÅ‚y Zachód w jego najbardziej odrażajÄ…cej postaci. Krótko mówiÄ…c - pojechaliÅ›my do RFN. Do Janusza i jego niemieckiej rodziny.
Już moje pierwsze wrażenie zwiÄ…zane byÅ‚o z jedzeniem: po wyjÅ›ciu z pociÄ…gu zobaczyÅ‚am kiosk przydworcowy, a w nim rozmaite kieÅ‚baski, szaszÅ‚yki, kawaÅ‚ki wÄ…tróbki, sznycelki przeróżne skwierczÄ…ce na rusztach... A zaraz obok warzywniak i stosy wielkich, zÅ‚ocistych brzoskwiÅ„ (pewnie byÅ‚y tam i jabÅ‚ka i gruszki, ale zapamiÄ™taÅ‚am tylko te ogromne brzoskwinie uÅ‚ożone w piramidy)... Takich widoków siÄ™ nie zapomina. ZwÅ‚aszcza jeÅ›li wysiadÅ‚o siÄ™ z pociÄ…gu relacji Warszawa – Hanower w roku, jak wspomniaÅ‚am, 1984.
KieÅ‚baski z rusztu okazaÅ‚y siÄ™ zresztÄ… wszechobecne, co mnie wówczas dziwiÅ‚o, bo przecież nie wiedziaÅ‚am jeszcze nic na temat specjalnoÅ›ci różnych kuchni narodowych. Pierwszy niemiecki posiÅ‚ek jedzony na mieÅ›cie byÅ‚ konsekwentnie także kieÅ‚baskÄ… – na gÅ‚ównej handlowej ulicy Kassel byÅ‚ rzeźnik, u którego nabywaÅ‚o siÄ™ oprócz miÄ™sa także gorÄ…ce dania na wynos. PiszÄ™ swojsko „rzeźnik”, ale byÅ‚y to wÅ‚aÅ›ciwie delikatesy miÄ™sne, gdzie wszystkie gablotki ze starannie przyciÄ™tymi fragmentami rozmaitych zwierzÄ…t oÅ›wietlone byÅ‚y różowym Å›wiatÅ‚em. Po bolesnych doÅ›wiadczeniach z niezwykle skromnym asortymentem w ówczesnych polskich sklepach miÄ™snych, oÅ›wietlonych w dodatku niezmiennie jarzeniówkami, nadajÄ…cymi wszystkiemu barwÄ™ zielonkawÄ…, widok byÅ‚ szokujÄ…cy. KieÅ‚baski zresztÄ… też – pachnÄ…ce, przyrumienione, w kilku odmianach, wÅ‚ożone do chrupiÄ…cych buÅ‚ek, polane doskonaÅ‚Ä… musztardÄ…. Za każdym razem, kiedy mijaliÅ›my ten sklep, tÄ™sknie wpatrywaÅ‚am siÄ™ w okno, w którym widać byÅ‚o postać w biaÅ‚ym fartuchu przewracajÄ…cÄ… kieÅ‚baski rumianÄ… stronÄ… do góry. Nota bene: w tradycyjnej kuchni póÅ‚nocnych Niemiec wystÄ™puje bardzo smaczne danie z kieÅ‚basek najpierw opiekanych, a potem duszonych z jarmużem i poÅ‚ówkami gruszek. PamiÄ™tam, jak moja ciotka Renate robiÅ‚a tÄ™ potrawÄ™, a jej matka staÅ‚a nad niÄ… i pilnowaÅ‚a, czy aby na pewno kieÅ‚baski sÄ… z wÅ‚aÅ›ciwego sklepu, jarmuż odpowiednio pokrojony, a gruszki starannie obrane.
Podobnie, jak wszechobecność miÄ™sa, zaskoczyÅ‚a mnie pizza – wprawdzie moja postÄ™powa Mama robiÅ‚a jÄ… w domu, ale w Kassel po raz pierwszy zobaczyÅ‚am, że nie tylko można zjeść pizzÄ™ w specjalnych restauracjach (zwanych, wyobraźcie sobie, drodzy Czytelnicy, pizzeriami), ale również kupić kawaÅ‚ek do rÄ™ki i jeść go sobie na ulicy! To byÅ‚a prawdziwie niemiecka pizza – na dość grubym cieÅ›cie, z serem, który z mozarellÄ… nie widywaÅ‚ siÄ™ nawet z daleka i z salami firmy Herta. To salami kupujÄ™ co jakiÅ› czas, wÅ‚aÅ›nie ze wzglÄ™dów sentymentalnych – jest tÅ‚uste, jaskraworóżowe i ma ten niepowtarzalny, trudny do opisania smak. Niemiecka pizza krojona byÅ‚a w kwadraty, a na każdym mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ idealnie okrÄ…gÅ‚y plaster tej wÅ‚aÅ›nie kieÅ‚basy. Czasem zamiast salami w kwadrat pizzy wpisywaÅ‚o siÄ™ koÅ‚o ananasa z puszki, poÅ‚ożone na szynce. Ach, jakież to byÅ‚o dobre! PamiÄ™tam, jak pewnego razu, na wycieczce do Getyngi (znane i piÄ™kne miasto uniwersyteckie), staÅ‚am wpatrzona w wystawÄ™ jadÅ‚odajni (Janusz i Rodzice kupowali jakieÅ› kompletnie nieciekawe baterie, mydÅ‚a w pÅ‚ynie, piżamy i koszule nocne, rzeczy nieosiÄ…galne w PRL). Kucharz o Å›ródziemnomorskim wyglÄ…dzie wyjmowaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie z pieca blachÄ™ takiej pizzy z ananasem. Za nim krÄ™ciÅ‚ siÄ™ przy pionowym ruszcie stos pÅ‚atów miÄ™sa nabitych na prÄ™t – byÅ‚ to oczywiÅ›cie kebab, ale nikt wówczas w Niemczech nie używaÅ‚ tej nazwy, obowiÄ…zywaÅ‚a wersja grecka „gyrros”. Widok byÅ‚ wspaniaÅ‚y i żaden budynek uniwersytecki, czy to stary, czy nowoczesny, nie zdoÅ‚aÅ‚ w mej pamiÄ™ci zatrzeć obrazu kwadratów placka z ananasem i obracajÄ…cego siÄ™ powoli stosu miÄ™sa.
W domu Janusza jadÅ‚am wiele rzeczy, o których istnieniu nie miaÅ‚am wczeÅ›niej pojÄ™cia. Na przykÅ‚ad wielkie i okrÄ…gÅ‚e plastry szynki na Å›niadanie. Albo buÅ‚ki, które prosto z zamrażarki wsadzaÅ‚o siÄ™ do pieca na kwadrans i – hey, presto – gorÄ…ce na stóÅ‚ (z polskimi buÅ‚kami ta sztuka jakoÅ› siÄ™ nie udawaÅ‚a, poza tym trudno je byÅ‚o zamrozić, gdyż do zamrażalnika wchodziÅ‚y co najwyżej dwie paczki mrożonego szpinaku). Albo sery – nagle okazaÅ‚o siÄ™, że wystÄ™pujÄ… w wiÄ™kszej rozmaitoÅ›ci, niż po prostu biaÅ‚y i żóÅ‚ty (tu korzystali przede wszystkim Rodzice, bo ja w obliczu sÅ‚oika Nutelli obojÄ™tniaÅ‚am na cokolwiek innego jadalnego). Albo soki – nie dość, że z takich owoców, jak ananas, czy marakuja, ale do tego w kartonach! Albo deser, który niestety nawet w dzisiejszych rozpasanych czasach jest nieosiÄ…galny (przestali go produkować) – w zwykÅ‚ej metalowej puszce byÅ‚ syrop z kawaÅ‚kami owoców (truskawkowy albo morelowy); puszkÄ™ trzeba byÅ‚o otworzyć, syrop wlać do miski, puszkÄ™ napeÅ‚nić mlekiem, mleko wlać do miski z syropem i caÅ‚ość wymieszać. Deser gÄ™stniaÅ‚ do konsystencji poÅ›redniej miÄ™dzy budyniem a kisielem i byÅ‚ niezwykle smaczny. Renate, która czÄ™sto zabieraÅ‚a mnie na jazdÄ™ konnÄ…, upieraÅ‚a siÄ™ zawsze, żebym coÅ› potem zjadÅ‚a, ja zaÅ› – wygÅ‚odzone dziecko kryzysu niedoboru – jakoÅ› nie protestowaÅ‚am. ProwadziÅ‚a mnie zatem ciotka do miejscowego marketu i tam kupowaÅ‚a najróżniejsze ciastka – zapamiÄ™taÅ‚am gÅ‚ównie bardzo popularne w Niemczech „Amerikaner”, czyli – nazwijmy je tak – „AmerykaÅ„ce” (patrz przepis).
No i to tytuÅ‚owe kiwi. Nie musicie mi wierzyć, ale na poczÄ…tku lat osiemdziesiÄ…tych kiwi dopiero co pojawiÅ‚o siÄ™ w kapitalistycznej Europie. W caÅ‚kiem nieźle gospodarczo rozwiniÄ™tej RFN owoc ten byÅ‚ drogi, kupowany na sztuki, a nie na kilogramy i uważany za egzotyczny rarytas. Moja niemiecka kuzynka nauczyÅ‚a mnie jeść poÅ‚ówki kiwi Å‚yżeczkÄ…, wyjadane ze skórki, jak jajko na miÄ™kko ze skorupki. Kiedy poszliÅ›my z wizytÄ… do znajomych Janusza, mieszkajÄ…cych w wielkiej willi z ogrodem, ozdobionej kolekcjÄ… znakomitego wspóÅ‚czesnego malarstwa, na podwieczorek podano czekoladowy biszkopt (kupny), przeÅ‚ożony bitÄ… Å›mietanÄ… z kawaÅ‚kami kiwi i koncentrycznie uÅ‚ożonymi plasterkami tegoż na wierzchu. Dopiero na widok tego tortu Janusz (po polsku i z przekÄ…sem) skomentowaÅ‚: „No cóż, wiecie, oni sÄ… milionerami”.
Kiwi sÄ… dzisiaj równie popularne, co jabÅ‚ka, a – w Belgii przynajmniej – czÄ™sto od nich taÅ„sze. Niemieckiej odmiany pizzy nie mogÄ™ już znaleźć, gdyż wszÄ™dzie zagnieździli siÄ™ mniej lub bardziej prawdziwi WÅ‚osi i – na drugÄ… nóżkÄ™ – przyczóÅ‚ki firmy Pizza Hut lub Domino’s Pizza. Deseru z puszki, jak wspomniaÅ‚am, już siÄ™ nie produkuje. Ale różowo oÅ›wietlony „rzeźnik” nadal w Kassel istnieje i nadal sprzedaje siÄ™ w nim rumiane kieÅ‚baski w buÅ‚ce...
 
 



Podziel siÄ™ linkiem: