Zgodnie z wikipedyczną definicją, soliród jest "słonolubnym sukulentem, rosnącym na zasolonych moczarach, na plażach i pośród roślinności namorzynowej", cokolwiek to znaczy. Po ludzku mówiąc, są to nieduże roślinki, podobne do skrzypu, ale o grubszych łodyżkach, ciemnozielone i rosną w istocie w słonym środowisku - co przejawia się w ich smaku. Na surowo przyjemnie chrupią i są doskonałym dodatkiem do sałatek - ja dodaję je do marynowanych krewetek z awokado. Soliród można też smażyć i gotować (wówczas ich delikatnie słony smak wzmacnia się, zwłaszcza przy smażeniu), a po obu stronach kanału La Manche robi się z nich marynatę (nie próbowałam). Soliród rośnie w Europie i Ameryce Północnej, widziałam też importowany z Izraela. W Polsce występuje ponoć tylko 1 gatunek, ale w handlu go nie widziałam (od czego jest jednak moc zapotrzebowania społecznego). A w ogóle to postuluję, żeby tej smacznej i oryginalnej roślince nadać bardziej apetyczną nazwę, niż naukowo brzmiący "soliród" - może zapożyczoną z francuskiego "salikorn"?